To najtrudniejszy temat związany z technologią 5G. Jak każda innowacja, budzi wiele niepewności. Przeglądając Internet możemy natknąć się na ostrzeżenia mówiące o zagrożeniach ze strony promieniowania towarzyszącemu wszystkim technologiom mobilnym. W Polsce i na całym świecie organizowane są protesty przeciw wprowadzeniu nowego standardu. Pamiętajmy, że wiele osób obawia się czegoś czego po prostu nie zna. Ludzie Ci swoje racje często argumentują przeczuciami. Doskonałym przykładem jest oburzenie społeczne w XIX i XX wieku, w czasach, gdy wprowadzano powszechny dostęp do prądu elektrycznego. Podobnie było gdy zaprezentowano wynalazek zwany radiem. Ludzie nie chcieli, aby maszty radiowe były obecne w pobliżu miejsca ich zamieszkania. Radio przestało być straszne, dziś nikt nie wyobraża sobie życia bez elektryczności i podobnie będzie z technologią 5G.
Nie bez przyczyny łączymy radio z 5G, ponieważ technologia ta korzysta właśnie z fal radiowych, inaczej promieniowania radiowego, a to nic innego jak fale elektromagnetyczne o częstotliwości z zakresu 3kHz – 3THz. Występuje ono także w naturze w postaci wyładowań atmosferycznych. Nas z oczywistych przyczyn interesuje bardziej promieniowanie generowane przez nadajniki radiowe i smartfony.
Największe obawy wzbudzają nowe maszty, które mają być rozmieszczone w mniejszych odległościach. Jednak będą one nadajnikami o małej mocy i obawy o zwiększenie promieniowania elektromagnetycznego są bezpodstawne. Tak samo tyczy się przypadku wykorzystania nowych częstotliwości.
Australijski naukowiec Ken Karipidis z Australian Radiation Protection and Nuclear Safety Agency (ARPANSA) przypomina, że to nie częstotliwość, a moc nadajników ma kluczową rolę w powodowaniu ewentualnych szkodliwych skutków korzystania z 5G. Wraz z rozbudową i zagęszczeniem infrastruktury potrzebnej do działania sieci moc nadajników będzie spadać, właśnie ze względu na gęstość ich rozmieszczenia.
Przeprowadził on także ciekawy eksperyment. Wzięli w nim udział ludzie, skarżący się na EHS (Electromagnetic Hypersensitivity – nadwrażliwość na pole elektromagnetyczne). I chociaż oficjalnie taka jednostka chorobowa nie jest wpisana na listę chorób postanowiono to sprawdzić. W czasie podwójnie ślepych testów (zarówno osoba badana jak i badacz nie wiedzieli kiedy nadajniki były włączone) miały wykazać, czy pole elekromagnetyczne jest włączone i czy sprawia im dyskomfort. Wyniki nie pozostawiły żadnych złudzeń. Badani nie byli wstanie jednoznacznie wskazać czy byli wystawieni na działanie pola. Odpowiedzi miały tę samą skuteczność co rzut monetą.
Z kolei fizyk, doktor habilitowany Uniwersytetu Warszawskiego Pan Andrzej Dragan, przypomina nam, że światło jest także promieniowaniem elektromagnetycznym. Ma częstotliwość od 400 THz do 798 THz i z tym promieniowaniem spotykamy się na co dzień przez całe nasze życie. Dodatkowo tak naprawdę już teraz „pływamy” w morzu mikrofal. Korzystają z nich telefony komórkowe [850 – 2600 Hz], systemy GPS, Bluetooth [2,4 GHz], bezprzewodowy internet, Wi-Fi [2,4 GHz, 5GHz]. Niestety, niektóre osoby słysząc termin mikrofala, natychmiast umiejscawiają to zjawisko w kuchni i kojarzą wyłącznie z podgrzewanym jedzeniem. Mikrofalówka działa na częstotliwości 2,5GHz. Działa ona z mocą minimum 600W i cała ta moc jest skupiona na jednej częstotliwości. Wytwarzana fala rezonuje ze strukturą atomową wody zawartą w jedzeniu, przekazuje jej energię. Zaczyna ona zderzać się z innymi cząsteczkami powodując ciepło, a to ogrzewa nasz posiłek. Dla porównania typowa antena w telefonii komórkowej ma moc około 40W i jest ona rozłożona na bardzo szerokie spektrum częstotliwości, dlatego nie jest w stanie przekazać jakiejkolwiek energii. Mówi się, że działający telefon trzymany przy uchu podgrzewa je o jeden stopień, lecz kiedy wyjęto z niego baterię i nie mógł wytwarzać pola elektromagnetycznego, to nic się nie zmieniło nadal temperatura podniosła się o jeden stopień. Dlatego za zmianę odpowiada zatem ograniczona cyrkulacja powietrza, pomiędzy uchem, a urządzeniem, a nie promieniowanie.
A co na to nauka?
W sieci krąży wiele argumentów przeciwników 5G i pozwolę sobie przytoczyć 5 najpopularniejszych z nich (liczba 5 jest tu elementem celowym i zamierzonym):
- Badania wykazują, że promieniowanie elektromagnetyczne jest szkodliwe dla zdrowia ludzi oraz przyczynia się do rozwoju chorób nowotworowych.
Wpływ pola elektromagnetycznego (PEM) na zdrowie człowieka jest przedmiotem wielu badań. Aktualnie ich wyniki nie stwierdzają ich negatywnego wpływu na ludzi. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) na podstawie przeglądu wielu tysięcy przeprowadzonych badań dotyczących wpływu PEM na człowieka, uznała, że nie ma znanych negatywnych konsekwencji zdrowotnych podczas ekspozycji na takie pole o natężeniu spełniającym określone limity. Nie dowiedziono wzrostu ryzyka zachorowalności na choroby nowotworowe mózgu, głowy i okolic szyi. Podczas interpretowania wyników, należy także pamiętać o rozwoju medycyny, a co za tym idzie rozwoju diagnostyki chorób nowotworowych. Pole elektromagnetyczne o różnych częstotliwościach jest także używane do celów medycznych (np. rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa) i są to metody uznawane za całkowicie bezpieczne.
- Technologia 5G wymaga budowy nadajników średnio co 50-200m w mieście. Anteny będą znajdować się blisko siebie, co zwiększy natężenie pola elektromagnetycznego.
Na ten argument odpowiedzieliśmy sobie chwilę wcześniej. Zwiększenie ilości anten nie zwiększy natężenie pola – wręcz odwrotnie. Dodatkowo technologia 5G będzie z czasem wykorzystywać fale w pasmach, które do tej pory mają inne zastosowania, a więc obecnie także są w użyciu.
- Wdrożenie technologii 5G wymaga zmiany regulacji prawnych w Polsce dotyczących norm dopuszczalnego natężenia pola elektromagnetycznego.
Tak, wdrożenie technologii 5G wymogło zmiany regulacji prawnych dotyczących dopuszczalnego natężenia pola elektromagnetycznego. Odpowiednie rozporządzenie weszło w życie dnia 1 stycznia 2020 roku. Musimy jednak mieć na uwadze fakt, iż normy obowiązujące wcześniej były znacznie niższe niż w innych krajach Europy. Pamiętały one jeszcze czasy Związku Radzieckiego, a i w tamtych czasach należały do bardzo restrykcyjnych. Bez ich podwyższenia rozwój telefonii komórkowej był zagrożony, nie mówiąc już o wdrażaniu technologii 5G. Ich bezpieczeństwie gwarantuje WHO oraz świadomość tego, że mieszkańcy Europy zachodniej od dawna żyją z identycznymi normami jakie zostały wprowadzone w Polsce ma początku roku.
- Promieniowanie związane z telefonią komórkową jest tak samo groźne jak promieniowanie związane z radioaktywnością.
To stwierdzenie powinno się pozostawić bez komentarza. Jeśli promieniowanie związane z obsługiwaniem smartfona miałoby być tak samo groźne, już dawno wszyscy byśmy nie żyli. Doskonale wiemy, jakie skutki niosła za sobą awaria reaktora w Czarnobylu. Porównywanie tej tragedii do funkcjonowania sieci telefonii komórkowej i technologii 5G jest gigantycznym nieporozumieniem. Na dodatek wyjątkowo niestosownym.
- Agencja IARC uznała promieniowanie radiowe za czynnik możliwie rakotwórczy.
IARC – Międzynarodowa Agencja do Badań nad Rakiem – istotnie zakwalifikowała pole elektromagnetyczne o częstotliwościach radiowych do grupy 2B czynników kancerogennych. Już śpieszę z wyjaśnieniem co to dokładnie oznacza. IARC wyróżnia 4 kategorie czynników rakotwórczych dla ludzi. Grupa 2 obejmuje czynniki, których stopień działania jest wystarczający jak i te, gdzie brak jest dowodu na działanie rakotwórcze dla ludzi. W grupie 2B znajdziemy czynniki przypuszczalnie powodujące powstawanie raka, bez ich dowodów w badaniach naukowych. Do tej samej grupy zostały zakwalifikowane między innymi: ekstrakt z liści aloesu, chloroform, olej napędowy, puder na bazie talku, implantowane ciała obce zawierające metaliczny nikiel (kolczyki), kawa, czy też piklowane / kiszone warzywa. Jak widzimy na tej liście znajdziemy produkty używane codziennie przez miliony ludzi na całym świecie, od bardzo długiego już czasu.
Prezentujemy ciekawy rezultat obserwacji przeprowadzonych w centrum badawczym Telstra 5G. Naukowcy wyposażeni w tester PEM o wartości 150 tysięcy dolarów porównali poziomy mocy z nadajnika 5G z szeregiem artykułów gospodarstwa domowego. Były to między innymi: elektroniczna niania, krótkofalówka, czy kuchenka mikrofalowa. Wyniki pomiarów są zaskakujące. Elektroniczna niania uzyskała wynik ponad 30krotnie większy niż hot spot 5G. Nowa technologia jest pod pewnymi względami bardziej bezpieczna niż transmisja radiowa czy telewizyjna. Sygnał 5G nie może przejść przez ciało człowieka i zatrzymuje się na jego skórze. Dlatego smartfony obsługujące 5G mają anteny z tyłu. Jest to rozwiązanie jeszcze bezpieczniejsze od stosowanego dotychczas. Wykazano także iż montowanie „osłon radiacyjnych” na telefony przynosi odwrotny skutek do zamierzonego. Telefon bowiem zmuszony jest do pracy z jeszcze większą mocą, w celu nawiązania połączenia z nadajnikiem. A to naraża użytkownika na jeszcze większą ekspozycję na pole elektromagnetyczne.
Powtórzyliśmy kilkukrotnie, że to nie częstotliwości, a mocy powinniśmy obawiać się bardziej. Dlatego zakłócanie przepływu fal i blokowanie ich może być o wiele bardziej szkodliwe. Odnosi się to także do ilości nadajników sygnału BTS na danym obszarze. Mniejsza ich ilość musi pracować z większą mocą, aby swoim sygnałem pokryć taki sam obszar jak większa ilość nadajników. Więcej oznacza nie tylko lepiej jeśli chodzi o jakość sygnału i szybko działający Internet w niemal każdym miejscu, ale także może pomoc w ochronie naszego zdrowia jeśli chodzi o ekspozycję na pole elektromagnetyczne i przekraczanie norm PEM.